Znanych jest coraz więcej szczegółów dotyczących feralnej nocy w domu Oscara Pistoriusa. Paraolimpijczyk zabił swoją dziewczynę, modelkę Reevę Steenkamp, czterema strzałami z broni palnej. Początkowo mówiono, że był to nieszczęśliwy wypadek, a sportowiec pomylił ukochaną z włamywaczem - miała przyjechać do niego niezapowiedziana i zrobić mu niespodziankę z okazji Walentynek.
Zaledwie trzy dni po tragedii wiadomo już, że wersja o wzięciu dziewczyny za przestępcę nie może być prawdziwa. 30-letnia Stenkamp została znaleziona martwa w łazience, ubrana jedynie w szlafrok. Postrzelono ją cztery razy: w głowę, miednicę, ramię i klatkę piersiową. Trzy godziny wcześniej do willi Pistoriusa w Pretorii została wezwana policja, w związku z głośną awanturą między kochankami. Kiedy zjawili się tam ponownie nad ranem, zastali makabryczny widok.
26-letniemu biegaczowi następnego dnia postawiono zarzut morderstwa z premedytacją. Dzisiaj ujawniono, że na terenie jego domu znaleziono zakrwawiony kij do krykieta.
Wiele wskazuje na to, że pierwszy strzał padł w sypialni. Kobieta, trafiona w miednicę, zdołała uciec do łazienki i zamknąć za sobą drzwi - relacjonuje południowoafrykański City Press.
Innym wątkiem w sprawie miała być chorobliwa wręcz zazdrość Pistoriusa o piękną modelkę. W ubiegłym roku wystąpiła ona w reality show, podczas kręcenia którego poznała 24-letniego piłkarza, Mario Ogle. Ta znajomość ponoć bardzo drażniła paraolimpijczyka.
Oscar był okropnie zazdrosny, co okazywał to niemal na każdym kroku - przyznaje przyjaciółka Steenkamp, Dominique Piek. Zachowywał się bardzo arogancko, nieprzyjemnie i to w większości wypadków nie mając do tego podstaw. Powiedział, że nie zgadza się na jej występ w tym programie, jednak ona postawiła na swoim**.**
Pistorius nie przyznaje się do winy. Pierwsze przesłuchanie przed sądem zaplanowano na wtorek.