Wygląda na to, że system sądowniczy w RPA działa o wiele szybciej niż w Polsce. Oscar Pistorius, niepełnosprawny lekkoatleta, zabił w swoim domu swoją dziewczynę, Reevę Steenkamp, czterema strzałami. Dowody zebrane w ciągu kilku dni wystarczyły, by sędzia zakwalifikował dzisiaj przestępstwo jako morderstwo w premedytacją.
Pistoriusowi grozi dożywocie. Gdy usłyszał kwalifikację czynu, wybuchł płaczem... Obrońca sportowca ma jeszcze szansę na zmianę kategorii przestępstwa. Musi jednak przedstawić dowody, które przekonują sędziego. O to właśnie toczy się teraz walka.
Nie wygląda jednak na to, by 26-latek miał szansę wywinąć się sprawiedliwości. Wszystkie dowody przemawiają przeciwko niemu. Według jego sąsiadów, w domu już wcześniej dochodziło do głośnych awantur. Ostatnia miała miejsce... dwie godziny przed śmiercią modelki.
Prokurator twierdzi, że dziewczyna w obawie przed rozwścieczonym chłopakiem schowała się w toalecie mającej 2 metry kwadratowe. Nie miała więc gdzie uciec. Pistorius strzelił przez drzwi aż cztery razy. Twierdzi jednak, że był przekonany, że strzela do "włamywacza". Prokurator stwierdził jednak, że ta wersja wydarzeń została zmyślona przez niego kilka tygodni wcześniej.
13 lutego spędziliśmy wieczór razem. O 22 byliśmy w łóżku. Ona ćwiczyła jogę, ja oglądałem telewizję, protezy miałem ściągnięte - zeznał przed sądem. Ona wręczyła mi prezent walentynkowy. Bardzo się kochaliśmy. Gdy wróciła do łóżka, zasnęliśmy. Grożono mi już wielokrotnie, dlatego pod łóżkiem trzymałem broń. Obudziłem się w nocy, by zamknąć drzwi balkonowe. Wtedy zorientowałem się, że nie ma Reevy. Myślałem, że jest w łazience, ale drzwi były zamknięte. Nie miałem założonych protez, poczułem zagrożenie. Założyłem protezy, sięgnąłem po broń i strzeliłem w kierunku łazienki, bo myślałem, że włamywacz dostał się przez okno.
Zobaczyłem ją leżącą na toalecie - kontynuował. Ciągle żyła, wezwałem pogotowie, chciałem zabrać ją do szpitala, ale zmarła na moich rękach. Poczułem wstyd.
Czy Waszym zdaniem taka historia trzyma się kupy?