Denzel Washington nie jest raczej bohaterem amerykańskich tabloidów - wypowiada się głównie w ramach promocji swoich filmów, unika kontrowersji i skandali. Wiele wskazuje jednak na to, że na jeden właśnie sobie zapracował.
W rozmowie _**The Guardian**_ aktor wyznał, że jego zdaniem w branży filmowej trudno szukać prawdziwych przyjaźni, a ludzie, na których zawsze może liczyć, nie mają z tym przemysłem nic wspólnego.
Nie mam przyjaciół wśród aktorów. Moi przyjaciele to starzy kumple. Jeden z nich to były muzyk, drugi jest właścicielem restauracji, a trzeci - byłym baseballistą. Nie jestem typem faceta, który pojawia się na imprezach, żeby zdobyć rolę. A kiedy masz dzieci, najwięcej kontaktów utrzymujesz z innymi rodzicami, chodzisz z nimi na mecze czy urodziny kolegów ze szkoły. Zresztą, nie chcę mieć przyjaciół wśród gwiazd filmowych.
Poza tym, kiedy jesteś Afro Amerykaninem, nie masz zbyt wielu wielkich gwiazd, z którymi mógłbyś spędzać czas. Taka prawa. Przecież kiedy zaczynałem karierę, kolorowych można było zobaczyć tylko wśród statystów… Z niewiadomych mi do końca przyczyn nigdy nie przyjaźniłem się z białym aktorem.
Jak sądzicie, czy na kilka dni przed oscarową gala taka wypowiedź jednego z największych amerykańskich aktorów wywoła burzę? I czy powinna?