Sandra Lewandowska się przeliczyła. Małą nadzieję na wiele występów, a może i wygraną, w Tańcu z gwiazdami, a skończyła na drugim odcinku. Gorszy od niej był tylko Stachursky, który poddał się walkowerem. To na pewno spory zawód dla partii. Dalsze występy bardzo pomogłyby Sandrze i całej Samoobronie w trwające kampanii wyborczej.
Na faworytki 6. edycji Tańca z gwiazdami wyrastają Justyna Steczkowska i Halina Mlynkova. Pierwsza swoją sylwetką wpędza w kompleksy wszystkie kobiety na sali, druga jest może nieco zbyt koścista, ale też miło na nią popatrzeć. Stefano Terrazzino zdaje się być wniebowzięty, że to właśnie z Justyną przypadło mu trenować i jego szeroki uśmiech stawia pod znakiem zapytania ponoć już potwierdzony homoseksualizm. Powiedzmy sobie szczerze - patrząc na ciało Steczkowskiej niewielu by odgadło, że jest ona 36-letnią mamą dwóki dzieci.
Skoro o wieku mowa: Helena Vondrackova też może zawstydzić wiele młodszych od niej pań, choć wąpliwe jest, że chirurgia plastyczna nie miała w tym efekcie choć małego udziału. W programie traktuje się ją trochę jak honorowego gościa, ale cóż, najstarsza uczestniczka w historii polskiej edycji ma swoje prawa. Zaciekawiła nas widoczna niechęć Iwony Pavlović do Heleny, ale po jednym odcinku trudno powiedzieć coś więcej, pozostaje nam śledzić ten wątek.
O występach Ani Guzik i Darii Widawskiej trudno napisać cokolwiek innego, niż przeciętne. Obie aktorki są ładnie wystylizowane, choć w tańcu nas nie przekonują. Ania przynajmniej się uśmiecha. Mniej za to, a może po prostu nie tak szeroko, mogłaby uśmiechać się Isis Gee. Wszystko ładnie, zgrabnie i słodko, ale w jej twarzy jest coś tak irytującego, że przez chwilę chciałoby się ją widzieć smutną.
Panowie pokazali się dziś jedynie w zbiorowym swingu, z którego trudno było cokolwiek wyłapać. Ku zaskoczeniu wszystkich sporo pochwał zebrał Rafał Bryndal, a Krzysztof Bosak "poczyna sobie coraz śmielej".