Ewa Kasprzyk skwapliwie korzysta z zainteresowania, którym obdarzają ją tabloidy z okazji jej romansu z młodszym o ćwierć wieku aktorem - zresztą, już zakończonego. Teraz postanowiła skromnie zareklamować się w Fakcie, donosząc uprzejmie, że "wszyscy" uważają ją za symbol seksu. Nie sprecyzowała niestety, kto dokładnie podziela jej opinię.
_**Przeczytałam o sobie, że jestem seksbombą i wszyscy to potwierdzili**_ - chwali się w tygodniku Gwiazdy. Natomiast dziwili się, dlaczego z opóźnionym zapłonem. Mój zapłon działa jeszcze bardzo dobrze."
Przy okazji aktorka uznała za stosowne rozwiać nadzieje czytelniczek, które chciałby pójść w jej ślady. Jak wyznaje ze skromnością, takich rzeczy nie można się nauczyć. Jej wyszło przypadkiem, bo widocznie ma wrodzone predyspozycje.
Nie ma recepty na młodość, na radość życia i seksapil - wyjaśnia. Ja nie powiem nikomu, co ma robić, by być radosnym, mieć seks i seksapil. Albo ktoś to ma albo nie. Albo ktoś jest smutny, albo taki jak ja. Nie znam przepisu na to, by być takim jak ja. Ja się nie pokazuję, to mnie pokazują**.**