W show biznesie nastał okres rozliczania byłych małżeństw i wywlekania brudów sprzed lat. Do osób, które postanowiły ostro zaatakować swoich byłych partnerów życiowych, dołączył właśnie Cezary Pazura. Aktor w najnowszym numerze Pani wypowiada się na temat związku ze skompromitowaną Weroniką Marczuk, który zakończył się w 2009 roku.
Jeżeli ktokolwiek cię pyta o męża, czy to jest pierwszy, drugi czy trzeci, nie powiesz oficjalnie: wie pan co, jest do dupy, źle mi się układa, seks mnie nie cieszy, chcę umrzeć, ktoś inny bardziej mi się podoba, nie mam ochoty z tym żyć. Tak miałem powiedzieć? – wyjaśnia Czarek, dlaczego nie mówił o tym publicznie wcześniej. I żali się, że Weronika zabrała mu pieniądze, bo nie pomyślał o podpisaniu intercyzy:
Tamten okres chciałbym wymazać z pamięci raz na zawsze. Zostałem zostawiony dla innego mężczyzny. Koniec. kropka. Pozbawiony wszystkiego, bo wszystko było wspólne. Nie miałem żadnej intercyzy.
Pazura wspomina także najcięższy okres, czyli moment, w którym jego była żona została zatrzymana przez CBA z torbą pełną pieniędzy. Wyjaśnia, że to wtedy postanowił "odzyskać" swoje nazwisko:
Poprosiłem media, żeby w tym okresie nie dzwoniono do mnie z prośbą o komentarz tej afery, bo my ze sobą nie mieliśmy do czynienia już cztery czy pięć lat. Nic oprócz nazwiska. Trzy lata po rozwodzie, a przedtem dwa lata w separacji. No i czytam krzykliwe nagłówki: Pazura w więzieniu, Pazura za kratami, Pazura w rękach CBA. Wisiało to na każdym kiosku. A przecież Pazura to ja. Już dużo wcześniej słyszałem, że ona nic mi nie zawdzięcza, bo gdyby miała innego faceta, być może byłaby szczęśliwsza. Mówię, dobra, jeżeli nic mi nie zawdzięczasz, to dlaczego posługujesz się moim nazwiskiem? Zależy mi na nim, bo pracowałem na nie ciężko wiele lat. I to nazwisko będzie kiedyś nosić moja ukochana żona i dzieci.
Aktor utrzymuje, że próbował ratować małżeństwo chodząc na terapię. W trakcie prywatnego spotkania z psychologiem dowiedział się jednak, że powinien "jak najszybciej uciekać z tej relacji"...
Cezary ma oczywiście prawo publicznie poniżać byłą żonę, ale była to przecież też jego decyzja. Widział chyba, z kim się zadaje, poznając Weronikę w którymś z nocnych klubów w Sopocie. Zanim wkręciła się z jego pomocą do show biznesu, słynna "tancerka z grupy baletowej" pracowała i wyglądała tak: