Zatrzymanie na Florydzie Moniki G., narzeczonej Roberta Janowskiego, mocno skomplikowało sytuację prezentera. Jak już wspominaliśmy, Monika nie mogła dać się przyłapać w gorszej chwili. Jej aresztowanie z pewnością uradowało byłą żonę Roberta, które aktualnie toczy z nim sądową walkę o prawa rodzicielskie i miejsce zamieszkania ich dwóch córek. Raczej mało prawdopodobne, by Katarzyna Dańska zrezygnowała z powołania się przed sądem na fatalną reputację dziewczyny Janowskiego. Co gorsza, jak informuje Fakt, Robertowi przestało się także układać w pracy.
Już 2 lata temu miał kłopoty, gdy w rezultacie jego heroicznej walki o jak najniższe alimenty na swoje dzieci, prowadzony przez niego program Jaka to melodia stracił prawie 2 miliony widzów. Publiczności nie spodobało się skąpstwo prezentera, którego zarobki wyceniano wówczas na ćwierć miliona miesięcznie. Wprawdzie sprawa rozeszła się po kościach, jednak drugiego ciosu w tak krótkim odstępie czasu kariera Janowskiego może nie wytrzymać.
Przez związek z Moniką G, którą czeka proces w sprawie kradzieży, Robert ma kłopoty w pracy - potwierdza w rozmowie z tabloidem pracownik TVP.
Znajomi celebryci z pewnością nie zapomną mu tego, że wprowadził na salony kobietę, która namawiała ich do kupowania od niej markowych ciuchów z zagranicy. Teraz wszyscy zastanawiają się, z jakiego źródła pochodziły.
Janowski jest jedną z czołowych twarzy stacji. Utrata przez niego pracy wydaje się nieprawdopodobna, ale pewnie tak samo myślał Tomasz Kammel przed swoim zwolnieniem z TVP 2 za zamieszanie w aferę z rzekomym wyprowadzaniem pieniędzy z banku przez jego partnerkę Katarzynę Niezgodę - pisze tabloid. Kto widział się z Janowskim po wybuchu afery z jego narzeczoną w roli głównej, twierdzi, że prezenter kiepsko radzi sobie z obecną sytuacją. Jest zawstydzony, unika ludzi, wręcz chodzi ze spuszczoną głową. W końcu to on wprowadził ją na salony, planował z nią ślub i wychwalał ją pod niebiosa. A tu taki wstyd.