Jak w jednym z niedawno udzielonych wywiadów ujawnił Marcin Prokop, należy on do osób, które zajadają stres. Ma przy tym o tyle ułatwioną sytuację, że zawsze znajdzie się jakiś sponsor, który zapłaci za niego w restauracji. Przy wynoszącym 2,06 metra wzroście prezentera nie jest mu łatwo przytyć. Przynajmniej nie w tych miejscach, co u większości ludzi.
Jednym idzie w dupę, albo w brzuch, a mi w gębę - żali się Prokop. Moja twarz to probierz tego, czy jest mi w danym momencie w życiu dobrze czy nie. Im jestem bardziej nalanym tym jest mi gorzej. Przy stresie wsuwam góry żarcia, co od razu widać. Albo udzielam wtedy za dużo wywiadów i płacą za mnie w knajpach.
Współczujecie?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.