Jak już pisaliśmy, Robert Janowski na wieść o przyłapaniu jego narzeczonej z naręczem przecenionych futer pozbawionych zabezpieczeń w sklepie Neiman Marcus na Florydzie, zareagował dość nerwowo. Nazwał tę informację bzdurą i obraził wszystkich, którzy raport amerykańskiej policji potraktowali poważnie.
Nie komentuję bzdur! - oświadczył w rozmowie telefonicznej. Ale ludzie uwielbiają takie historie, tym się żywią gazety i określeni czytelnicy.
W dzisiejszym Super Expressie znajomi prezentera bronią go, zapewniając, że naprawdę nie miał pojęcia o tym, co się wydarzyło. Kaucję za narzeczoną wpłacił mąż jej wspólniczki. Zobacz:To były minister WPŁACIŁ KAUCJĘ za Monikę G.!
Gdy zadzwoniłem do Roberta to aż chodził - mówi w rozmowie z tabloidem jeden z jego przyjaciół. W ogóle nie wiedział, że Monika w grudniu została zatrzymana! Ona nic mu nie powiedziała. Robert jest załamany. Powiedział, że go ośmieszyła.
Cóż, co chyba oznacza, że ślubu na razie nie będzie. Jednak w kwestii zerwania zaręczyn Janowski nie podjął jeszcze ponoć żadnej decyzji.
Do tego wszystkiego boi się, że to źle wpłynie na jego wizerunek, że może stracić posadę w "Jaka to melodia" - dodaje informator tabloidu. Jest zażenowany całą sytuacją. Czuje się oszukany i ośmieszony.