Michał Tusk, syn premiera Donalda Tuska, pracował w ubiegłym roku dla dwóch firm: gdańskiego portu lotniczego oraz dla OLT Express, linii lotniczych, w których większościowe udziały posiadała firma Amber Gold. Ta sama, której prezes i właściciel, Marcin P., czeka obecnie na proces w sprawie oszustwa. Prokuratura zarzuca mu przekręt na ponad 660 milionów złotych.
Stowarzyszenie Stop Korupcji dopatrzyło się w zachowaniu młodego Tuska znamion przestępstwa - dla lotniska przygotowywał bowiem analizy ekonomiczne siatek połączeń i plan marketingowy. Dla linii lotniczych należących do Amber Gold sporządzał za to... właśnie siatki połączeń. Mogło to oznaczać konflikt interesów pomiędzy przedsiębiorcą publicznym, jakim jest port lotniczy, a przedsiębiorcą prywatnym, jakim były linie OLT Express. Upadłość ogłosiły w sierpniu ubiegłego roku.
Prokuratura doszła jednak do wniosku, że Michał Tusk nie popełnił przestępstwa i śledztwo umorzyła.
Zebraliśmy bardzo obszerny materiał dowodowy. Odtworzyliśmy m.in. treść korespondencji mailowej, do której nawiązywał składający zawiadomienie o przestępstwie. Część tej korespondencji okazano prezesowi portu lotniczego w Gdańsku, który stwierdził, że nie doszło do ujawnienia danych stanowiących tajemnicę handlową przedsiębiorstwa i że przedsiębiorstwo nie doznało żadnej szkody - mówił Gazecie Wyborczej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Przypomnijmy, że syn premiera na wszelkie doniesienia o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa reagował dość nerwowo. Zobacz: "Wprost" do Michała Tuska: "UWAŻASZ, ŻE LUDZIE SĄ DEBILAMI! Czekamy na proces!"