Lech Wałęsa w piątkowych Faktach po Faktach nazywał siebie "stuprocentowym demokratą" i opowiedział się za segregacją posłów ze względu na orientację seksualną. Były prezydent i laureat Pokojowej Nagrody Nobla zadeklarował, że mniejszości seksualne powinny siedzieć w sejmie w "ostatnich ławkach, albo nawet za murem". Oczywiście wypowiedź ta "świetnie oddaje" ducha demokracji, która - przynajmniej w założeniach - ma być sprawowaniem rządów większości z poszanowaniem praw mniejszości...
Na słowa Wałęsy ostro zareagowali politycy i dziennikarze. Monika Olejnik stwierdziła nawet, że zhańbił on nagrodę Nobla. Zobacz: "Homoseksualiści powinni siedzieć za murem".
Kolejną postacią w tym sporze jest z kolei... Ryszard Nowak, znany głównie z wytrwałego procesowania się z Dodą i jej byłym narzeczonym, Nergalem. Tym razem jednak szef Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą piętnuje zachowanie byłego prezydenta. Jego zdaniem Wałęsa "publicznie propaguje nienawiść do mniejszości seksualnej". Doniesienie w tej sprawie złożył w prokuraturze już wczoraj. Gdyby prokuratura doszła do wniosku, że polityk złamał prawo, a sąd przyznał mu rację, Wałęsie grozi grzywna lub nawet kara pozbawienia wolności do lat 2.