Nie zawsze do końca rozumiemy osobiste, czasem wyjątkowo intymne wyznania celebrytów. Szczególnie te okraszone filozoficznymi rozważaniami na temat życia, śmierci i Boga. Doceniamy ich duchowość, ale czy nie traci ona na wiarygodności, kiedy jest promowana w kolorowym magazynie?
Na okładce najnowszej Vivy możemy zobaczyć Justynę Steczkowską pozującą w wannie. W wywiadzie nowa jurorka _**The Voice of Poland**_ opowiada o ciężkim doświadczeniu, jakim był groźny wypadek, któremu uległa, kiedy była dzieckiem.
Na pewno było to wyjątkowe doświadczenie. Jechałam z kuzynką na rowerze i ona trzęsła nim dla zabawy. Przewróciłyśmy się i spadłam głową na beton. Poszła mi krew z ucha i film mi się urwał. Potem chyba przez tydzień nie było ze mną kontaktu. Rodzice modlili się całymi dniami o mój powrót, bo ja byłam już po drugiej stronie - tłumaczy piosenkarka i dodaje: Wydaje mi się, a może wcale nie wydaje, bo dzieci w tym wieku są jeszcze powiązane ze światem, z którego przyszły, że byłam wśród aniołów. Pamiętam, że było to coś dobrego dla mnie i było mi przyjemnie. Czemu wróciłam? Najwyraźniej moje życie tutaj jest ważne.
Jak dobrze pamiętamy, Justyna ma już ugruntowane zdanie na temat zjawisk nadprzyrodzonych: Steczkowska O KOŃCU ŚWIATA: "Zagłada będzie trwała około 7 lat!"