W czwartek w warszawskim sądzie rozpoczęła się sprawa rozwodowa Kasi Figury i Kai Schoenhalsa. Aktorce zależy, by rozwód został orzeczony z winy męża. Jak wyznała w sławnym już wywiadzie w Vivie, przez 12 lat była dręczona psychicznie i fizycznie.
Redakcja tygodnika Wprost postanowiła poświęcić temu najnowszą okładkę gazety. Z artykułu dowiadujemy się chociażby, że Figura wielokrotnie zgłaszała pobicia na policję. Jednak, jak to bywa w przypadku ofiar przemocy w rodzinie, wycofywała oskarżenia.
Widziałam ją tylko kilka razy z siniakiem pod okiem – mówi pracownica teatru, w którym grała aktorka. Wiem, że wiele osób jej nie wierzy, również w środowisku aktorskim.
Tę wersję potwierdza także jedna z reżyserek filmowych, która chce pozostać anonimowa. Twierdzi także, że Figura na siebie zrzucała winę za pobicia przez męża.
Mogę pani tylko powiedzieć, że Kasia przyszła na plan z siniakiem na twarzy. Pytaliśmy, co się stało. Najpierw unikała odpowiedzi. Potem oznajmiła, że to mąż, ale dodała, ku mojemu zdziwieniu, że jej się należało, bo jest - jeśli dobrze pamiętam jej słowa - głupią słowiańską kurwą – wspomina za to jedna z reżyserek. Nie wierzyłam, że ktoś tak może o sobie myśleć. I nadal nie wierzę. Musiała przejść niezłe pranie mózgu. Tego dnia Kasia pracowała. Chciała pracować. Charakteryzatorki się też nieźle napracowały.