Od niemal dwóch tygodni krążyły plotki na temat ukrywanej przez rząd Wenezueli śmierci Hugo Chaveza. Wczoraj ostatecznie wiceprezydent Nicolas Maduro poinformował, że przywódca przegrał walkę z nowotworem. Ponoć lekarzom nie udało się opanować zapalenia dróg oddechowych, które błyskawicznie się rozprzestrzeniło i spowodowało śmierć człowieka, który przez 14 lat rządził krajem.
Doniesienia na temat domniemanej śmierci Chaveza pojawiły się jeszcze w 2011 roku. Po raz pierwszy ujawniono wtedy, iż prezydent cierpi na raka prostaty. Przywódca przeszedł zabieg na Kubie, a później poddał się jeszcze trzem operacjom. Przed ostatnią z nim został po raz kolejny wybrany na sześcioletnią kadencję. Od powrotu prezydenta do kraju w lutym, co chwila pojawiały się doniesienia o jego śmierci ukrywanej przed mediami i obywatelami.
W połowie lutego podano oficjalny komunikat, że Chavez przechodzi "delikatną, nieinwazyjną terapię". Jako dowód przedstawiono pierwsze po dwumiesięcznej przerwie zdjęcia chorego. Fotografia przedstawiała radosnego szefa państwa, który leżał w łóżku, czytał kubańską gazetę, a obok stały jego dwie córki. Natychmiast uznano, że fotka jest fałszywa. Ponoć jedna z córek przeszła operacje nosa, a na zdjęciu miała twarz jeszcze przed poprawkami chirurga.
W Wenezueli zapanowała żałoba narodowa. Ludzie opłakują ukochanego prezydenta na ulicach.