Justin Bieber nie będzie chyba wspominał zbyt dobrze pobytu w Wielkiej Brytanii. Najpierw nie udały się jego urodzin - zaplanowane na wielką imprezę z przepychem, a zakończone po godzinie. Potem spóźnił się na swój koncert w Londynie i pojawił się na scenie dwie godziny po czasie. Teraz doszły do tego problemy ze zdrowiem.
Kanadyjski gwiazdor poczuł się źle podczas czwartkowego show w o2 Arena w stolicy kraju. Przerwał występ na 10 minut, ale wrócił, żeby mimo wszystko go dokończyć. Za kulisami Biebera opatrzył lekarz z jego ekipy, a po koncercie pojechał do szpitala, żeby zrobić sobie wszystkie konieczne badania.
Podano mu tlen. Nalegał, żeby dokończyć występ. Teraz jedzie do szpitala - relacjonował na gorąco agent piosenkarza.
Justina z równowagi wyprowadzić miała ostra krytyka pod jego adresem po dwugodzinnym spóźnieniu i dość nonszalanckim zachowaniu wobec fanów, które trwa już od dłuższego czasu. Pokazywanie gołego tyłka na Twitterze i łapanie fanek za piersi nie jest tym, co chcieliby widzieć ludzie, którzy wydają jego płyty.
Zwołali specjalne, kryzysowe spotkanie - mówi informator E! News. Połączeni się za pomocą Skype'_a szefowie wytwórni Biebera powiedzieli mu, że powinien zmienić swoje nastawienie. Justin zniósł krytykę całkiem dobrze i obiecał, że teraz jego fani będą traktowani priorytetowo_.
Miejmy nadzieję, że wielbicielki wybaczą. Zobacz: Spóźnił się 2 GODZINY! Dzieci musiały wyjść z koncertu!