Na Polsacie wyemitowano właśnie trzeci odcinek Must be the music, w którym trwają castingi do piątej edycji show. Na scenie pojawiło się kilka prawdziwych muzycznych perełek, ale nie obeszło się także bez spektakularnych wpadek. Na szczęście serie występów z piosenke Ona tańczy dla mnie mamy już za sobą.
Jako pierwszy przed jurorami stanął zespół Roy, który przyjechał z Zakopanego. Górale postawili na muzykę folkową i dostali się do kolejnego etapu. Znacznie wiekszy entuzjazm Kory, Łoza, Sztaby i Zapendowskiej wywołał występ Piotra i Kuby, którzy poznali się przez siec i stworzyli duet. Otrzymali cztery razy "tak" i zobaczymy ich w kolejnym odcinku programu.
Ogromna wrażliwość. No wreszcie kandydat na finał - podsumował ich występ Sztaba.
Walczyć o miejsce w finale będzie także grupa Symfonika, Three Stars i Dariusz Wickiewski. Szczęścia nie mieli natomiast The Mugshots, Klaudia Trzepizur i niedoszły następca Nergala, który wykonał piosenkę zespołu Slipknot. Jurorom nie spodobał się także występ Kamila Ignatowicza, którego wokalne popisy skomentowała Zapendowska:
Nie zrobisz rewolucji w polskiej muzyce rozrywkowej. Uczestnicy popełniają błąd, bo biorą świetne utwory świetnych wokalistów. Śpiewasz czysto, ale to za mało.
Sędziowie przepuścili także grupę Katedra, która zaśpiewała utwór Kim jesteś, a także Pawła Janasa oraz zespół Megitza.
Zgadzacie się z oceną Sztaby, że duet Kuby i Piotra wypadł najlepiej?
Oglądacie jeszcze polskie programy "talent show"?