Jak już pisaliśmy, Renata Dancewicz została zatrzymana przez policję do rutynowej kontroli, gdy po obiedzie popijanym winem wsiadła za kierownicę swojego auta. Zobacz: Dancewicz zatrzymana za JAZDĘ PO PIJAKU!
Pierwsze badanie alkomatem wykazało 0,4 promila w wydychanym powietrzu, drugie przeprowadzone później - 0,35 promila. W takiej sytuacji kierowca słyszy zarzut o prowadzeniu samochodu w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Co gorsza, aktorka w takim stanie jechała odebrać swojego 9-letniego syna z parku rozrywki!
Jak donosi Super Express, po badaniu alkomatem, zupełnie się rozkleiła.
_**Kiedy okazało się, że ma 0,4, zaczęła histeryzować i płakać**_ - opowiada świadek zdarzenia. Na szczęście aktorce towarzyszył Zbigniew Stryj, jej serialowy mąż z Na Wspólnej. Razem ubłagali policjantów, by pozwolili im pojechać po syna aktorki. Za kierownicą usiadł tym razem aktor.
Jak informuje Fakt, aktorka straciła prawo jazdy na pół roku. Dostała za to mandat w wysokości 800 zł. Prawo jazdy ma dopiero od 3 lata, a już udało jej się je stracić. Na jej szczęście, w przypadku zatrzymania dokumentu na pół roku, obędzie się bez powtórnego egzaminu. Z reguły mało komu udaje się go zdać.
Dancewicz, kiedy już ochłonęła, potraktowała swoją wpadkę raczej lekko.
_**Są ciekawsze tematy**_ - zasugerowała dzwoniącemu do niej dziennikarzowi. Właśnie wybraliśmy papieża. Habemus papam. Skupmy się na tym. Ja nie lubię się dzielić swoim życiem prywatnym, nie lubię o nim rozmawiać i nie będę tego komentować.
Rozumiemy, że lubi sobie wypić i pojeździć z synem samochodem. Ale dlaczego miesza w to papieża?