Maria Czubaszek nie wydaje się być szczególnie rodzinną osobą. Wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że wraz z mężem bardzo cieszą się ze swojej bezdzietności. Chwaliła sobie również swoje dwie aborcje, dzięki którym jest osobą "wygraną", w przeciwieństwie do kobiet, które urodziły swoje dzieci i "nie mają życia". Zobacz: "Ludzie z dziećmi NIE MAJĄ ŻYCIA! My jesteśmy wygrani!"
Wspomniała również o tym, że ma młodszą o 12 lat siostrę, z którą od lat nie utrzymuje kontaktu. Poróżniła je kwestia opieki nad matką. Młodsza córka, Ewa, była ponoć jej faworytką, a starsza za wszystko obrywała. Czubaszek wspomina, że w wieku 19 lat została wyrzucona z domu za ufarbowanie włosów. Jej relacje z matką w ogóle były dość skomplikowane.
Na pierwszym roku studiów, jak miałam wrócić o 23, a byłam o 23:30 mama dała mi w twarz przy kolegach, którzy mnie odprowadzili - wypomina jej po latach.
Jednak, jak mówią jej znajomi, kiedy przyszło co do czego, bez wahania zaopiekowała się schorowaną matką, chociaż było jej ciężko.
Maria, wtedy początkująca autorka tekstów dla Polskiego Radia, zarabiała niewiele - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma satyryczki. Trudno jej było utrzymać matkę. Tymczasem młodsza siostra postawiła tylko na realizację własnych marzeń. Wyszła za mąż i wyjechała do Australii.
Wtedy kontakt między siostrami się urwał.
Nawet kartki nie napisała - wspomina z goryczą Czubaszek.
Kiedy po latach spotkały się twarzą w twarz, okazało się, że nie mają sobie nic do powiedzenia.
_**Siostra jest mi obcym człowiekiem**_ - przyznaje Czubaszek. Wyjechała do Australii, jak kiedyś wróciła, to nie miałam o czym z nią rozmawiać. Kiedy urodziła dziecko, wszyscy mówili: jak zobaczysz dzidziusia, zmienisz zdanie. Zobaczyłam i pomyślałam: dzieci mnie nie wzruszają. Mam nadzieję, że tam zostanie i już nigdy nie wróci**.**
Celebrytka zapewnia, że nie potrzebuje nikogo, żeby opiekował się nią na starość. Chce zostać po prostu "uśpiona jak pies" lub popełnić samobójstwo.