Muzyczne show w tym sezonie mają motyw przewodni. Niemal w każdym programie pojawia się znana ze sceny muzycznej postać. W The Voice of Poland o wygraną walczyć będą była wokalistka Ich Troje i Magdalena Tul. Natomiast w Must be the music pojawił się kolejny wokalista z nazwiskiem Karpiel-Bułecka.
W ostatnim odcinku show, jako pierwsi zagrali Propabanda East Collectiva, którzy zagrali piosenkę węgierskich Cyganów. Zespół dostał się do kolejnego etapu. Sukcesu folkowego zespołu nie udało się powtórzyć grupie Tropic, która usłyszała ostra krytykę od Kory:
To jest takie trochę nieludzkie, jeśli człowiek ma trochę gustu to powinien to tępić.
Oklaski i pochwały jurorów zebrała natomiast niewidoma Patrycja Baczyńska, która dostała cztery razy "tak". Do kolejnego etapu dostała się także grupa Fairytaleshow, Suzanna i Aleksander, Swietłana Karczewska i Fri Stejdż Band. Szans na karierę w show biznesie nie mają Requiem, który dostali cztery razy "nie".
Fatalne śpiewanie, granie beznadziejne. Przeszły mnie dreszcze obrzydzenia. Nie chcę się tutaj wyżywać, ale okropnie niegustowne. Nie ma przed wami żadnej przyszłości. A pani to już w ogóle nie powinna śpiewać – skomentowała Kora.
Violetta i Przemek ponownie wrócili do Must be the music i udało im się przejść do kolejnego etapu. Pod koniec programu na scenie pojawił się Future Folk, którego wokalistą jest Stanisław Karpiel-Bułecka. Muzyk jest spokrewniony z Sebastianem Karpiel-Bułęcką, zaś jego babcią jest Janina Bachleda-Curuś.