W Turośni na Podlasiu, dokąd przed policją i prokuraturą uciekła mama uduszonej Madzi, Marcin K. udawał jej męża. Jak twierdzi, przez prawie miesiąc nie wydało mu się podejrzane, że Katarzyna W., która kazała mówić na siebie Majka, boi się pokazywać we wsi. Unikała wychodzenia z wynajętego na jego nazwisko domu i wysyłała swojego kochanka po zakupy żywnościowe i podpaski.
Para została zatrzymana 21 listopada. Wtedy K. tłumaczył, że dopiero dzień wcześniej zorientował się, kim jest jego kochanka. Dzień przed jej zatrzymaniem zobaczyłem gazetę i skojarzyłem, że to ona - zapewniał się podczas zeznań. Przy okazji oskarżył ją o fascynację okultyzmem i zeznał, że od początku go przerażała...
Jak się okazało, Marcin K. pochodzi z Łowicza. Mieszka głównie w Krakowie, gdzie próbował studiować, ale mu nie szło. Przerzucił się więc na imprezy. Był karany za posiadanie marihuany. Właśnie w Krakowie poznał Katarzynę. Najwyraźniej nie zaniepokoiło go, że nowa kochanka ciągle zmienia wygląd i dostaje skądś pieniądze, nie wychodząc z domu. O wszystkim opowie dzisiaj podczas przesłuchania w katowickim sądzie. Jak przypomina Fakt, znajomość Marcina K. z Waśniewską może się skończyć zarzutem poplecznictwa. W dniu dzisiejszym sąd wysłucha także zeznań Krzysztofa Rutkowskiego i jego pracowników.