Wyrzucony niedawno z TVP Tomasz Kammel rozesłał do dziennikarzy SMS ze swoim nowym numerem telefonu i prośbą, żeby z ewentualnymi pytaniami zwracać się bezpośrednio do niego. Wygląda na to, że powoli dochodzi do siebie po ciężkim uderzeniu wody sodowej do głowy, które do tego stopnia zdenerwowało kierownictwo TVP, że miesiąc przed wygaśnięciem kontraktu prezentera, poproszono go, aby już nie przychodził do pracy.
W czasie gdy Kammel pogrywał na dwa fronty, przyjmując propozycje konkurencyjnej TVN, jednocześnie negocjując, za pośrednictwem taty, gwiazdorskie warunki pozostania w TVP, sam był nieuchwytny dla swoich szefów i "milczał jak primadonna", naśmiewa się Fakt.
O własnych siłach Tomasz Kammel przedarł się na warszawskie salony. A kiedy był już sławny i bogaty, u jego boku pojawił się tata - pisze Fakt. Super Express dokładniej wyjaśnia ich wzajemne relacje: Chłopak wychowywany był przez mamę i babcię. W rok po ślubie jego ojciec wyjechał do RFN. Miał przysyłać pieniądze na syna, ale przysłał tylo dwa razy, a potem słuch po nim zaginął.
Teraz matka Kammela mieszka samotnie pod Jelenią Górą, a syn nie chce mieć z nią nic wspólnego. Podobny los może spotkać wkrótce Bronisława - obecnie Christiana - Kammela, bo rozesłany do dziennikarzy SMS sygnalizuje wyraźnie, że tacie cofnięto pełnomocnictwa.
