Nad Magdaleną Schejbal od dawna zbierają się ciemne chmury. Chodzi o oskarżenia wysuwane przeciw jej byłemu pracodawcy - producentom Szpilek na Giewoncie. Jak często bywa w takich sytuacjach, dwie strony mówią zupełnie co innego.
Schejbal zrezygnowała z wystąpienia w czwartej edycji serialu. Według pierwszych informacji, chciała iść na urlop macierzyński po porodzie, jednak ekipa odmówiła przesunięcia zdjęć o kilka miesięcy. Dopiero później w głośnym wywiadzie ogłosiła, że była ofiarą mobbingu, w wyniku którego o mało co nie umarło jej dziecko. To jedno z mocniejszych publicznych oskarżeń w historii polskiego show biznesu.
Będąc w piątym miesiącu ciąży, wylądowałam w szpitalu! - wspominała na łamach Flesza. Moje pierwsze zasłabnięcia na planie i wizytę w szpitalu zlekceważono. Alarmowałam, że nie jest dobrze, ale nikt mnie nie słuchał. Aż do momentu, kiedy po zdjęciach pojechałam prosto do lekarza i zostałam w szpitalu z zagrożoną ciążą. Lekarze patrzyli na mnie, jak na wariatkę. Byłam wymordowana po takiej pracy, bałam się, czy dzidzia będzie zdrowa. Groziło mi, że nie utrzymam tej ciąży. Jedyne wsparcie, jakie z tej strony miałam, to wizyta pani producent u lekarza.
Próbowano mnie zastraszyć! Usłyszałam, że nigdzie już nie znajdę pracy, że jestem na czarnej liście osób, których producenci nie zatrudnią. Potem pieniądze przestały przychodzić, a w końcu pan producent zadecydował, że część mojego honorarium w ogóle mi się nie należy. Podobno nakłania się szefów Polsatu, by odmówili ze mną współpracy. To ma być dla mnie kara. Takie utarcie nosa.
Producenci serialu odpowiedzieli aktorce i zapowiedzieli pozew.
Jedynym powodem odejścia Pani Schejbal z serialu "Szpilki na Giewoncie" były jej wygórowane żądania finansowe - napisali w oświadczeniu. Za sześć dni zdjęciowych do pierwszych odcinków czwartego sezonu "Szpilek na Giewoncie" zażądała stu tysięcy złotych. Odmówiliśmy i w ten sposób zakończyła się nasza współpraca.
Proces o zniesławienie firmy Paisa Films właśnie się rozpoczął. Schejbal złożyła już pierwsze zeznania. Producent żąda publicznych przeprosin na łamach prasy oraz przekazania 50 tysięcy złotych na cele charytatywne.
Jeżeli okaże się, że jej oskarżenia były bezpodstawne, może to bardzo zaszkodzić jej karierze. Wierzycie, że mówiła prawdę?