Z okazji zamieszania z skeczem o pierdzącym papieżu autorstwa kabaretu Limo Przekrój postanowił pochylić się nad problemem cenzury i "granicy dobrego smaku" w satyrze. Pochylił się tak mocno, że przepytał w tej sprawie... Michała Figurskiego.
Znany koneser sushi i były "przyjaciel" Kuby Wojewódzkiego zasłynął stwierdzeniem, że jego "pracująca na kolanach" Ukrainka "jest za brzydka, żeby ją zgwałcić". Śmiał się tylko on, Wojewódzki i jego żona, która zadowolona z siebie stwierdziła, że "ją też gwałci". Kuba wkrótce przestał się z nimi kolegować.
Figurski postanowił wystąpić w Przekroju w roli eksperta. Narzeka tam, że Polacy "mają wieczną potrzebę udowadniania rzekomej pruderyjności".
Wyjście poza którąś z ograniczonych ról jest uważane w Polsce za obrazoburcze - ubolewa. Satyryk uznawany jest wtedy za dyletanta grającego na najniższych instynktach lub inspirowanego przez siły jakiejś tajemniczej, złej propagandy.
Myślicie, że kabaret Limo cieszy się z takiego obrońcy.
Przypomnijmy, jak ostro bronił się Michał tuż po wybuchu własnej afery:
A tak się publicznie żalił, kiedy już go zwolnili: