Joanna Szczepkowska postanowiła wziąć udział w głośnej ostatnio dyskusji w sprawie widoczności gejów w polskim życiu publicznym. Pod lupę postanowiła wziąć środowisko teatralne, w którym osoby homoseksualne zajmują ważne i prestiżowe stanowiska. Jak twierdzi, nie podoba jej się szafowanie terminem "homofobia" zawsze, gdy ktoś odważy się skrytykować gejów.
Raczej trudno uznać mnie za homofobkę - pisze w felietonie dla E-teatru. I dlatego właśnie nie daję gejom taryfy ulgowej. Jak wszyscy dzielą się na zdolnych i niezdolnych, na uczciwych , na spryciarzy i na ofiary sprytu. Otóż spryciarze z gejowskich środowisk znakomicie żonglują dziś słowem "tolerancja". I to jest nowość w ich wielowiekowej obecności w sztuce. Spryciarze zręcznie wykorzystują fakt, ze świadomość i tolerancja jest w naszym kraju w powijakach. W imię pracy nad świadomością społeczną są w stanie każdy głos krytyczny nazwać homofobią. To czysta manipulacja i przede wszystkim blokowanie prawdziwej, rzetelnej dyskusji. Geje chcą być widoczni, jako zbiorowość i widoczni są. I jeśli zachowują się irytująco, to to irytuje.
Aktorka zarzuca także gejom, że mają swoje lobby w teatrze, które blokuje wszystkie krytyczne słowa i publikacje na swój temat:
Nie tylko w Watykanie jest homoseksualny lobbing. I nie tylko kler należy za to ścigać. Gazeta, do której pisuję felietony bardzo chętnie i pilnie zamieszcza fakty świadczące o lobbingach homoseksualnych wśród kleru. Spróbuj jednak napisać tekst o takim lobbingu w teatrze. Ja spróbowałam. Tekst został zatrzymany i określony, jako donos. Ja zostałam nazwana szmatą. Otóż, jeśli mamy szczerze rozmawiać o prawach gejów do normalnego życia, to zachowujmy się jak w normalnym kraju i dajmy prawo do oceniania gejów też. Dyktat środowisk homoseksualnych musi się spotykać z odporem tak jak pary gejowskie muszą się doczekać praw małżeńskich.
Myślicie, że taki głos rozsądku przebije się w mediach?
Zobacz też: Janda poniża Szczepkowską: "PARANOJA!"