Pisaliśmy wczoraj o nieprzyjemnym incydencie z udziałem Justina Biebera. Młody piosenkarz wpadł w szał, kiedy sąsiad z willowego osiedla w Calabasas w Kalifornii śmiał zwrócić mu uwagę. 47-letni mężczyzna powiedział 19-letniemu Kanadyjczykowi, że nie powinien jeździć jak szalony swoim Ferrari, szczególnie o 8 rano. W odpowiedzi usłyszał stek wyzwisk i groźby śmierci, a także... został przez ulubieńca nastolatek opluty. Zobacz: "Bieber NAPLUŁ MI W TWARZ i groził ŚMIERCIĄ!"
Sąsiad Biebera nie zrażając się jego "pozycją" udał się na policję. Już dziś wiadomo, że sprawa Justina będzie dalej badana przez Biuro Szeryfa w Los Angeles. Śledczy doszli bowiem do wniosku, że zarzuty wobec nastolatka są nie tylko bardzo poważne, ale jest to już kolejna skarga, która na niego wpłynęła. Co więcej, policjanci będą "rekomendować prokuraturze postawienie Bieberowi zarzutów kryminalnych".
Wielokrotnie wykazywał się lekceważącym stosunkiem wobec prawa i jego przedstawicieli - mówi informator. Nie płaci mandatów za przekroczenie prędkości, zastrasza, wdaje się w bójki, jeździ jak szalony i bierze narkotyki. A to przecież nie wszystko.
Osoby pracujące nad sprawą Biebera przyznają, że potrzebna mu jest profesjonalna pomoc i nauka radzenia sobie z gniewem. O ile nie jest już za późno.