Kolejny sobotni wieczór spędziliśmy w doborowym towarzystwie. Niezastąpiona w swej jarmarczności para prowadzących Jak ONI śpiewają i tym razem nie zawiodła. Wspaniałe są te ujęcia Ibisza od tyłu, podkreślające jego iksowate nogi. Kasię zapewne znowu ubierano ciemku, a Edyta Górniak z trudem unosiła powieki, bo rzęsy pokryte grubą warstwą niebieskiego tuszu musiały swoje ważyć. Ale nie o modzie to program, więc do rzeczy.
Sympatię i podziw publiczności wzbudza Patrycja Kazadi. Ciekawa barwa głosu, wrodzone poczucie melodii i rytmu - dobrze rokuje na przyszłość. Kasia Sowińska natomiast zręcznie wykorzystuje atut niskiego, pełnego seksapilu głosu, ciekawej urody i tej dozy talentu, która pozwala przykuć uwagę publiczności i jury. Niektórym to właśnie musi wystarczyć.
Fantastycznie, swingowo, zaprezentowała się Joanna Trzepiecińska. Joanna Liszowska natomiast powabu ma nieco mniej, ale nadrabia śmiałością. Brawurowa interpretacja piosenki Danuty Rinn uplasowała ją w ścisłej czołówce.
Zaledwie tłem dla owych wykonawczyń były prezentacje pozostałych uczestników programu. Mikołaj Krawczyk niczym gminny macho wywijał biodrami w piosence Ricky'ego Martina, wokal zaś uznał za zbędny dodatek. Jakuba Przebindowskiego ocalił Darek Jakubowski, wręczając mu "diamentowego Jockera", ale na jak długo? W jego występie i tak najbardziej urzekł nas komentarz Edyty, która powiedziała, że "nie siedział w tajmie". Nie ma to jak opinia światowego fachowca.
Małgorzata Teodorska nie ma chyba za grosz słuchu, bo trafia w tonację jedynie przypadkiem. I to właśnie ona lub Piotr Skarga pożegnają się za tydzień z programem. Na emocjonujące pojedynki dopiero przyjdzie pora.