Justin Bieber ponoć bardzo ciężko przeżył rozstanie z Seleną Gomez. 21-letnia gwiazdka Disneya zdecydowała o zakończeniu związku z młodszym o 2 lata piosenkarzem, bo miała dość jego niedojrzałego zachowania, wybryków i nieodpowiedzialności. Mimo starań i błagań, nie chciała przyjąć go z powrotem.
Ostatnie miesiące były dla Justina wyjątkowo ciężkie. pobyt w Wielkiej Brytanii będzie wspominał z dużym niesmakiem: najpierw jego urodziny zakończyły się po godzinie, kiedy ochrona wyprosiła gwiazdora i jego świtę z ekskluzywnego lokalu, następnie spóźnił się ponad 2 godziny na swój koncert w Londynie i nawet nie przeprosił fanów, a na koniec o mało co nie wdał się w bójkę z paparazzi. Później porzucił swoją 4-miesięczną małpkę-kapucynkę, zostawiając ją w monachijskim schronisku. Zobacz: Zostawił swoją małpkę w schronisku! "PRZYTULA SIĘ DO JEGO ZDJĘCIA!"
Osoby z otoczenia Kanadyjczyka twierdzą, że winę za złe zachowanie Biebera ponosi... Selena, która go porzuciła.
Naprawdę cierpi. Rozstanie było dla niego ciężkim przeżyciem - tłumaczy go znajomy. Do tego Selena wysyła mu sprzeczne sygnały, utrzymuje z nim kontakt, SMS-uje, a czasem nawet dzwoni. Przez to Justin nie może iść dalej i rozpocząć nowego etapu w swoim życiu. Palenie marihuany, szalona jazda samochodem, wybuchy złości - to wszystko przez to, że gromadzi się w nim wiele negatywnej energii, która nie ma ujścia. To przez Selenę stał się takim rozpuszczonym gnojkiem**.**
Ciekawe, czy takie wytłumaczenie wystarczy jego oplutemu sąsiadowi...