Po nałożeniu na TVN ćwierć miliona złotych kary za epatowanie patologią i wulgarnymi treściami w Rozmowach w toku, opublikowaliśmy historię jednego z uczestników skandalizującego show, który niedawno napisał do nas na donosy@pudelek.pl żaląc się, że został ośmieszony i skompromitowany przez telewizję. Zobacz: "Rozmowy w toku ZNISZCZYŁY MI ŻYCIE! 90% gości jest podstawionych!"
Na nasz artykuł postanowił odpowiedzieć też sam producent kontrowersyjnego programu. Poniżej jego oświadczenie.
Jako producent programu "Rozmowy w toku" chciałabym sprostować nieprawdziwe informacje, jakie pojawiły się na państwa stronie, dotyczące naszego programu, w tekście: "Rozmowy w toku zniszczyły mi życie. 90% gości jest podstawionych!"
Na naszej antenie nie było programu zatytułowanego: "Nie dostaniesz mnie kochana, bo seksbomba z ciebie słaba". Osoba, która rzekomo była gościem, opowiada o udziale w odcinku anonimowo i nie podaje żadnych szczegółów swojej historii, trudno się więc odnieść do zarzutów, który mają charakter tak ogólnikowy.
Jeśli Pan tak bardzo nie chciał przyjść do programu, bo „obawiał się, że to, co powie odbije się na jego życiu prywatnym” – to pytanie jest proste – dlaczego się zgodził, po co przyszedł, na co liczył? Przecież jest aktorem i na pewno wie, że idzie do telewizji, że każdy profesjonalnie przygotowany program ma swój scenariusz, według którego jest realizowany, że programy, które nie są emitowane „na żywo” – są później montowane. A może jest on po prostu niezrealizowanym aktorem, sfrustrowanym, bo nie dostaje propozycji nowych ról, a w „Rozmowach w toku” nie udało mu się zabłysnąć…? Dużo wyjaśnia zdanie: wkurza mnie to, że ten program ma od lat wysoką oglądalność… To morze faktycznie irytować niedowartościowanych, którzy mają żal do losu, że ich niesprawiedliwie potraktował. Ponieważ „oburzony” nie podaje nazwiska, ani nie istnieje wymieniony przez niego odcinek, więc nie mogę sprawdzić, jak niekorzystnie dla tego Pana został zmontowany, co zostało – jak twierdzi - zmanipulowane, usunięte lub niepotrzebnie zostawione…
Zdjęcia poniżej tekstu sugerowałyby, że to ten gość „Rozmów w toku” udzielił Państwu wypowiedzi. Ale on wystąpił w konkretnym programie, którego tytuł nie ma nic wspólnego z wymienionym w Państwa tekście, chciał do nas przyjechać, był zadowolony z udziału w tym odcinku i nie jest aktorem.
Program „Rozmowy w toku” jest przygotowywany przez zespół profesjonalnych dziennikarzy, którzy opracowują tematy kolejnych odcinków, szukają do nich gości – po prostu rozmawiając z ludźmi - i jeśli historia jest ciekawa, dobrze opowiadana, a człowiek, który ją przeżył chce przyjechać do nas i opowiedzieć ją w studio Ewie, to jest zapraszany. Gośćmi nigdy nie były osoby podstawione czy statyści.