W niedzielę Polsat wyemitował ostatni odcinek castingów do kolejnej edycji Must be the music. Jurorzy wybrali kilku uczestników, którzy będę mieli szansę na wygraną i zaistnienie na scenie muzycznej. Do półfinału dostało się kilka wyrazistych osobowości, które faktycznie mogą spodobać się widzom i zdobyć grupę fanów.
Jako pierwsza do kolejnego etapu przeszła grupa Lacheris, która zaśpiewała własny utwór i zdobyła aż cztery pozytywne głosy. Jurorzy byli zachwyceni oryginalnością zespołu i ich pomysłem na muzykę. Podobne zachwyty wzbudziła Katarzyna Kalinowska z Warszawy, która wykonała hit The Beatles. Zapendowska, jako jedyna wahała się z wciśnięciem "tak" z powodu bardzo młodego wieku uczestniczki.
Kasiu, dałam ci tak, mimo tego, że się wahałam. Ale w tym nie było nic, co cię wyróżnia. Jesteś zdolna, ale za młoda – powiedziała jurorka gimnazjalistkę.
Marcin Elsner nie miał takiego szczęścia, jak jego poprzednicy. Osiemnastoletni raper zaprezentował własny kawałek zatytułowany Światełko świetlika i nie przeszedł do półfinału. Mieszane oceny otrzymał zespół Alex Lis, który wykonał mashup piosenki Led Zeppelin oraz kawałka Dio. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku Marcina Płatka, którego występ nie spodobał się Sztabie.
Elektro rzadko istnieje na tej scenie. Ale wokalu w ogóle nie masz. Ja bym był za tym, żebyś go nie używał – powiedział krytycznie kompozytor.
Do półfinału dostała się grupa One, 12-letnia Sara Motlik, zespół Likeit oraz składu Czu z liderem Hubertem Fukowskim. Pozytywne emocje wzbudził występ grupy Desdemona, która zaśpiewała autorska piosenkę Bring It All.
To jest muzycznie świetne. Ma to moc. I to pod każdym względem, nie będę wyróżniać nikogo – skomentowała Kora Jackowska.
W kolejnym etapie zobaczymy także Sebastiana Olszanowskiego, grupę Momo i The Stylacja z Łodzi. Tym samym zakończył się etap castingów do Must be the music. Macie swoich faworytów?