Marcin Prokop, uchodzący za jednego z najlepiej zarabiających prezenterów, co od lat jest zadrą w sercach "kolegów" z TVN-u, zwłaszcza Kuby Wojewódzkiego. Celebryta postanowił dać odpór oskarżeniom (i Kubie) w Super Expressie.
Kwestia jego zarobków zyskała znów na aktualności, bo Prokop wystąpił niedawno w w dwóch reklamach, za które, według szacunków magazynu Forbes, dostał aż 750 tysięcy złotych.
Zanim ktoś stwierdzi, że jestem ohydną, pazerną świnią i że pozazdrościłem Kubie Wojewódzkiemu jego milionów, niech weźmie pod uwagę, że na ZUS jak wiemy, nie ma co w naszym kraju liczyć, więc sam muszę zadbać o własną emeryturę, jak również spokojną starość moich rodziców i przyszłość bliskich - wyjaśnia w tabloidzie.
Jak informuje, za swoje kontrakty reklamowe kupił mieszkanie młodszemu bratu.
Wiem, jak trudno jest dziś rozpoczynać dorosłą przyszłość, dlatego chciałem, aby miał taki prezent od brata - mówi Prokop i dodaje, że kolejne mieszkanie planuje kupić rodzicom. Chcę ich mieć bliżej siebie i chcę, by częściej mogli odwiedzać wnuczkę. Poza tym część kasy przeznaczyłem na zaprzyjaźnioną organizację charytatywną, a jedną trzecią honorarium zabrał facet, który nazywa się Vincent Rostowski i nie bardzo wiadomo, co z tą forsą zrobi. Mam nadzieję, że zapłaci pensje paru nauczycielom i strażakom.