Po latach pokazywania coraz większych patologii i brudów, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji postanowiła wreszcie ukarać Rozmowy w toku grzywną w wysokości 250 tysięcy złotych. Program Ewy Drzyzgi został uznany za zbyt wulgarny, zaś emitowane treści nie zostały odpowiednio oznaczone, co narażało młodych widzów na ich oglądanie. Zobacz: TVN zapłaci 250 TYSIĘCY KARY za WULGARNE PROGRAMY! W wywiadzie dla Press prowadząca show zapewnia, że wiele odcinków miało "walory edukacyjne". I deklaruje, że nie zmieni niczego w epatującym wulgarności programie.
TVN zapłaci karę za audycje o wiele mówiących tytułach, takich jak: Po co talent, po co szkoła - jak pozować będę goła!, Jak imprezuje ćpunka z gimnazjum?, Na randkach spotykam samych zboczeńców!, Popatrz na mnie. Widzisz przed sobą pustaka?. Drzyzga broni się, tłumacząc, że "tytuł odcinka jest tylko hasłem wywoławczym", zaś w trakcie odbywa się "poważna rozmowa". Natomiast wulgarny język, który często pojawia się w Rozmowach w toku to zwyczajnie wina zaproszonych gości i brutalnych czasów:
Takim językiem mówi dziś młodzież. Nie mogę w czasie rozmowy strofować gości za używanie wulgarnych słów, bo niczego mi nie opowiedzą. Zaznaczam jednak miną, że takiego języka nie aprobuję. Słowa wulgarne są w programie wypikane.
Nie będę łagodzić języka moich gości, bo program straciłby wiarygodność - dodaje.
To jeden z nielicznych programów, gdzie ludzie mogą otwarcie powiedzieć o swoich problemach - unosi się dalej w swojej obronie. Gdzie się ich szanuje. Być może niektóre wulgaryzmy będą mocniej wypikowane. Wiele zmieniać jednak nie zamierzam.
Naprawdę uważa, że "szanuje gości", namawiając ich na udział w programie, który ośmieszy ich przed wszystkimi znajomymi? Z dziesiątków maili, jakie otrzymaliśmy ostatnio od byłych uczestników show, wynika, że wiele osób nie zgłasza się tam z własnej woli. Są wyszukiwani w sieci i namawiani do tych występów przez pracowników Drzyzgi. Potem gorzko tego żałują...