Małgorzata Rozenek zapewnia, że szczupłą figurę zawdzięcza szkole baletowej. Ale nie tylko. Zapewne swój wkład mają także stres i papierosy. "Nie przejmuję się figurą - zapewnia celebrytka w rozmowie z magazynem Gwiazdy.
Okazuje się jednak, że to nie do końca prawda. Rozenek chwilę potem wyznaje, że jest weteranką diet. Każdą z nich stosuje oczywiście perfekcyjnie.
Nie jadam za dużo. Często jestem na diecie. Lubię to. Zawsze wytrzymuję do końca - chwali się w tabloidzie. Kiedyś byłam na restrykcyjnej diecie dopasowanej do grupy krwi. Chodziło o oczyszczenie organizmu. Miałam momenty zwątpienia, ale wytrzymałam.
Dietetycy wprawdzie z reguły odradzają "diety cud", bo efekt jo-jo jest po nich niemal pewny, jednak Małgosia uważa, że wie lepiej. Nie wierzy na przykład w popularny pogląd, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
To są jakieś bzdury - mówi krytycznie w tabloidzie. Mieszkałam we Francji parę lat. Moje dzieci chodzą do szkoły francuskiej. Uważam, że sposób, w jaki dbają o siebie Francuzki, jest idealny. Przyjemny i przynoszący efekty. One na przykład nie jedzą śniadań. Czasem jem naprawdę dużo. Ekipa śmieje się, bo jak jesteśmy w rozjazdach, to ja zamawiam najwięcej: dwie przystawki, dwie zupki, dwa desery. Ale z każdego dania tylko uszczknę. Po Bizancjum zawsze przychodzi moment postu.