Kilka dni temu w Nowym Jorku odbyła się premiera filmu Trade, w którym Alicja Bachleda-Curuś zagrała główną rolę - Weroniki, porwanej przez handlarzy kobietami i zmuszanej do prostytucji. Do rangi legendy urosła już opowieść, że rola ta była pierwotnie przewidziana dla samej Milli Jovovich. Nasza eksportowa gwiazda poradziła sobie tak dobrze, że recenzentka New York Timesa napisała entuzjastycznie, sugerując, że rola jest wręcz oskarowa:
To właśnie dzięki grze Bachledy Curuś, opowieść o ofiarach handlu żywym towarem jest pełna napięcia. Siła kreacji Alicji opiera się na skrywanej desperacji.
Sama aktorka zdaje się nie przejmować zachwytami. Zatrudniła wprawdzie agenta i należy do Amerykańskiego Stowarzyszenia Aktorów, ale nadal mieszka w małym wynajętym mieszkanku i studiuje psychologię. Bo nigdy nic nie wiadomo, a los bywa kapryśny. Choć akurat jej raczej bieda nie grozi. Tata Alicji jest w końcu jednym z najbogatszych Polaków.