Poniedziałek we Wrocławiu zapadły pierwsze wyroki w sprawie słynnej "burdel-agencji" dla celebrytek. Sąd uznał córkę i byłą żonę gitarzysty Lady Pank, Jana Borysewicza, Joannę B., Karolinę B. oraz ich znajomą Karolinę Z. winnymi wysyłania "modelek" za granicę "do pracy w charakterze luksusowych prostytutek". Przypomnijmy, że na jeden z takich wyjazdów trafiła Iwona Węgrowska, która jednak tłumaczyła, że pojechała tam, by szukać miłości.
Joanna B. została skazana na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu i musi oddać 30 tysięcy złotych pochodzących z przestępstwa. Sąd uznał, że zarobiła co najmniej tyle, "sprzedając" klientom modelki. Matkę Joanny, Danutę B., która wspierała rodzinny interes, skazano na pięc lat w zawieszeniu i nałożono na nią tylko 1000 złotych grzywny. Natomiast Karolina Z., była modelka znana pod pseudonimem "Kinia", która nawiązywała kontakt z dziewczynami, dostała trzy lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata i nakaz zwrotu 55 tysięcy złotych pochodzących z przestępstwa.
Dlaczego wszystkie wyroki zapadły w zawieszeniu i oskarżone pozostaną na wolności? Sędzie prowadzący sprawę wyjaśnia to Gazecie Wyborczej:
Zaszły okoliczności łagodzące: oskarżone przyznały się do popełnienia przestępstw i nie były wcześniej karane. Dlatego zaproponowane dla nich kary pozbawienia wolności w zawieszeniu uznałam za adekwatne.
Proces przeciwko pozostałym trzem kobietom zamieszanym w działalność agencji towarzyskiej nadal trwa. Główną oskarżoną jest Emilia P., domniemana szefowa całej operacji, która 10 lat temu startowała w konkursie Miss Polonia. Prokurator oszacował, że na wysyłaniu prostytutek do bogatych obcokrajowców zarobiła nawet kilkaset tysięcy złotych.
Dzięki tej aferze do wszystkich zaczęło wreszcie docierać, jak naprawdę wygląda polski show biznes i jak robi się w nim "kariery". Gratulujemy wszystkim sławnym przyjaciołom i klientom skazanych. Myślicie, że wyjdzie wkrótce na jaw, kto, ile i za kogo im płacił?