Zanim zrobiła karierę dzięki swoim silikonom, Natalia Siwiec mieszkała i pracowała w Brazylii. W ramach opowieści z cyklu "światowe życie modelki" celebrytka opowiedziała o przygodzie, jaką przeżyła przed przyjazdem do Polski. Twierdzi, że razem ze swoim mężem, Mariuszem Raduszewskim, została napadnięta na ulicy przez dwóch uzbrojonych bandytów.
Nagle w czasie jazdy człowiek wyskoczył przed maskę, i w pewnym momencie zorientowaliśmy się, że trzyma pistolet wymierzony w Mariusza - opowiada Siwiec w TTV. Napastników było dwóch, jeden mierzył w Mariusza, a drugi we mnie.
Byliśmy już bardzo blisko domu, kiedy Mariusz nagle zatrzymał się i podeszło do nas dwóch chłopaków. Okazało się po chwili, że mają pistolety. W tym momencie wysiedliśmy z samochodu i zamarliśmy - wspomina. Oni zaczęli krzyczeć i kazali oddać wszystko, co mamy. Ponieważ mogli do nas strzelić, posłusznie oddaliśmy wszystko: telefony, zegarki. Oni wsiedli do samochodu i odjechali. Jak wróciliśmy do domu, bardzo to przeżywaliśmy.
Dalej Siwiec przekonuje, że jej silikonowe wdzięki i napompowane usta zrobiły takie wrażenie na złodziejach, że... przemyśleli swój czyn i postanowili wszystko oddać. Następnego dnia do Natalii zadzwoniła agencja modelek z informacją, że odnaleziono jej samochód. W aucie znajdowały się skradzione drobiazgki, a także czuła karteczka od uzbrojonych napastników:
Życzę powodzenia w dalszej karierze. Pozwoliłem sobie zabrać kilka zdjęć.
Wierzycie jej?