Dwa lata temu Katarzyna Bujakiewicz urodziła swoje pierwsze dziecko. Aktorka przed narodzinami córki była przekonana, że, jak mówiła, "macierzyństwo jest cudowne". Niestety, obecnie uważa, że rzeczywistość nie jest aż tak kolorowa, jak wmawia się przyszłym matkom. Ostrzega, że wychowywanie małego dziecka po 40-tce jest bardzo trudne i męczące. W rozmowie z Twoim stylem aktorka znana z serii Na dobre i na złe narzeka:
Tyle się nasłuchałam, że macierzyństwo jest cudem, a okazało się... utrapieniem. Ostatnio robię głównie przysiady. Co usiądę, słyszę: "Mama, marchewka, Mama, picie, Mama, parówki". Wstaję wiec, by podać Oli marchewkę, zrobić picie. Siadam i słyszę, że chce siusiu, więc znowu wstaję. I tak cały dzień. A nie mam dwudziestu lat, tylko czterdzieści. Bez przerwy mówię: "Nie nadaję się na matkę".
W jednej rozmowie Bujakiewicz nie wyczerpała tematu. W wywiadzie dla Grazii opisuje, jaką ulgą są dla niej chwile tylko dla siebie:
Jak mam wolniejszy dzień, idę do kawiarni, siedzę, kawę piję. Cisza, spokój. Nawet pociąg jest dla mnie przyjemnością, bo to dwie i pół godziny tylko dla mnie. Dobry kryminał zdążę przeczytać. Miałam sesję do jakiegoś magazynu - przepraszają, że wypadło w niedzielę. A ja się cieszę, bo ktoś mnie umaluje, uczesze, ubierze, zajmie się tylko mną. Przez chwilę będę najważniejsza, nie będę tylko matką. Bo jak kobieta zostaje matką, przestaje istnieć, znika, dziecko cały czas nią steruje.