Piotr Rubik ani myśli poprzestawać na karierze w naszym kraju. Marzy mu się już cały świat. W wywiadzie dla Newsweeka wyśmiewa się z ludzi robiących karierę w naszym zapyziałym "Polandzie":
Chciałbym pisać dla Hollywood. W Polsce jest większy "szoł" niż biznes. Tu jest wszystko takie zaściankowe, taki mały ryneczek. Śmiać mi się chce, jak się kłócimy o tak małe sumy, a nasze gwiazdy i tak nie mają szans w porównaniu z gwiazdami amerykańskimi.
Nie dziwimy się "Panu Piotrowi". Otoczony przez "zakon" wiernych fanek zaczął jak widać przesadnie wierzyć we własne możliwości. Jak sądzicie, czy ma szanse na zagraniczną karierę? W tym samym wywiadzie wyjaśnia, dlaczego ma tak wielu przeciwników i broni się przed zarzutem, że komponuje kicz:
Okazało się, iż potrafię coś powiedzieć i stałem się medialny. Część osób rzeczywiście nie umiała sobie poradzić - w cudzysłowiu - z problemem mojej popularności. To byli głównie krytycy. Oni zarzucali mi, że piszę kicz, bo chcieli sobie na mnie zrobić nazwisko. Nagle taki krytyk zamiast na jedenastej stronie, pisał na pierwszej, kiedy mnie krytykował.
(...)
Ja dopiero teraz nauczyłem się, co to sprzedaż wizerunku. Byłem trochę naiwny. To właśnie Katarzyna Kanclerz, z którą teraz współpracuję, uświadomiła mi to wszystko.
Domagamy się drugiego Fryderyka dla Kasi Kanclerz!