Tego się po niej nie spodziewaliśmy. Reese Witherpoon przebywa obecnie w Atlancie, gdzie kręci swój nowy film, The Good Lie. W piątkowy ranek jej samochód prowadzony przez jej męża, Jamesa Totha, został zatrzymany na ulicy Peachtree. Policjanci podejrzewali, że kierowca może być pijany.
Funkcjonariusz, których ich zatrzymał zauważył, że Toth ma zaczerwienione oczy i rozpięte ubranie. Wcześniej widział, jak samochód, którym poruszało się małżeństwo miał poważne problemy z utrzymaniem się na jednym pasie jezdni. Alkomat wykazał u kierowcy 1,3 promila w wydychanym powietrzu. Gdy policjant chciał aresztować pijanego Totha, do akcji wkroczyła aktorka.
Powiedziała mi, że będę w narodowych mediach - napisał policjant w raporcie. Zaczęła wychylać się z okna samochodu i mówić, że podejrzewa, że nie jestem prawdziwym policjantem. Powiedziałem jej, by usiadła na tyłku i była cicho. Nie posłuchała mnie i wyszła z samochodu twierdząc, że jest Amerykanką i ma prawo stać na amerykańskiej ziemi. Udało mi się założyć jej kajdanki, bo uspokajał ją mąż.
Znasz moje imię?! - wrzeszczała do mnie - czytamy dalej. Odpowiedziałem, że nie i nie muszę go znać.
Małżeństwo trafiło do aresztu na 24 godziny. W sobotni ranek znajomy wpłacił za nich kaucję. Muszą się stawić w sądzie dzisiaj po południu polskiego czasu.