Wydaje się, że właściwa odpowiedź to: z Adamem Fidusiewiczem. Nasza czytelniczka opisuje imprezę, wprawdzie sprzed kilku lat, ale sądzimy, że wartą przypomnienia:
3 lata temu byłam na imprezie na zapadlej wsi 40 kilometrów od Warszawy, niedaleko Józefowa. Mamy tam nieduże domki, warunki są raczej skromne. Jakie było moje zdziwienie, gdy popijając kolejnego drinka, zobaczyłam któryś z kolei samochód z gośćmi i wysiadł z niego Fidusiewicz (jeszcze z długimi włosami) z dwiema atrakcyjnymi dziewczynami. Obydwie nyły blondynkami. Fidusiewicz był bardzo sympatyczny i na luzie, przywitał się i gadał ze wszystkimi. Przywiózł ze sobą sushi, chyba z jakiejś restauracji. Siedzielismy na trawie a on karmił mnie i kilka dziewczyn pałeczkami, bo same nie umiałyśmy ich trzymać. Było bardzo przyjemnie. Jako że bylam 17-letnim podlotkiem to wydawało mi sie bardzo ekscytujace, że osobiscie karmi mnie Staś z "W pustyni i w puszczy". Po paru godzinach we trójkę się zmyli, odjechali tym fajnym wozem, niestety nie pamietam jakim. I oto cała historia.
Pomyśleliśmy, że warto to opublikować, żeby dać do myślenia innym gwiazdom. Czasem wystarczy kupić sushi na imprezę i być uśmiechniętym, by ktoś miło nas wspominał, nawet po 3 latach. Zresztą nie dotyczy to tylko gwiazd :)