No i to by było na tyle, jeśli chodzi o zapewnienia Beaty Tadli, że nie będzie nic mówiła o relacjach łączących ją z Jarosławem Kretem (zobacz: Tadla: "Jarek i ja PROMIENIEJEMY SZCZĘŚCIEM!"). Wystarczył miesiąc i telefon z Gali, by zmieniła zdanie.
Na łamach magazynu Tadla, według wylansowanych przez "ciało astralne" trendów, rozpatruje swój związek z telewizyjnym pogodynkiem w kategoriach przeznaczenia.
My po prostu czekaliśmy na siebie całe życie - zapewnia. Mogę powiedzieć, że to moja najpiękniejsza ale i najtrudniejsza miłość. Kiedy mężczyzna z przeszłością poznaje kobietę po przejściach, to już wiedzą, co zrobić z tą miłością.
Miejmy nadzieję, że Jarek nie poinformuje jej nigdy w Vivie, że nigdy jej nie kochał. Ostatnio mu się to zdarzyło, a takie historie lubią się powtarzać... Zobacz: Kret o matce swojego syna: "NIE KOCHAŁEM JEJ!"
Przypomnijmy też: "Nagle wyszedłem z domu Agaty i... nie wróciłem już. Nic nie wziąłem. Moje rzeczy nadal tam są."
Tadlę najwyraźniej przekonał, że ją potraktuje inaczej.