Justin Bieber niemal od początku kariery uchodzi za trudnego w obejściu, aroganckiego chłopaka. Współpracę z nim jako wyjątkowo ciężką wspominają niemal wszyscy, którzy mieli z nim do czynienia. 19-latek traktuje przedmiotowo nie tylko ludzi, ale również zwierzęta, o czym przekonała się niedawno małpka kapucynka imieniem Mally, którą zostawił w Monachium... Zobacz: Bieber nie chce już małpki!
W ubiegłym tygodniu Bieber miał wystąpić w sesji zdjęciowej dla firmy kosmetycznej Elizabeth Arden w Kopenhadze. Najwyraźniej jednak na Justinie nie robią już wrażenia ani pieniądze, ani czas innych ludzi, bo spóźnił się o całe... sześć godzin. To niestety nie koniec. Dopiero gdy się pojawił, zaczęły się prawdziwe problemy.
Po ponad sześciogodzinnym spóźnieniu Bieber dał pokaz furii i szczeniackiego zachowania - opisuje informator magazynu Radar. Mimo wcześniejszych ustaleń, nie chciał założyć kostiumu, który dla niego przygotowano. Odmówił i zrobił dziką awanturę. Ten dzieciak naprawdę zasłużył sobie na opinię gwiazdy, z którą nikt nie chce pracować. Okazał wszystkim kompletny brak szacunku!
Kiedy sesja zdjęciowa dobiegła wreszcie końca, Justin miał udać się na koncert w stolicy Danii. Niestety, jego fani musieli czekać kolejną godzinę, bo młody gwiazdor postanowił zrobić sobie przerwę na... partyjkę ping-ponga.
_**Wiedział, że przez to się spóźni, ale w ogóle go to nie obchodziło**_ - dodaje źródło.
Zobacz też: "Bieber NAPLUŁ MI W TWARZ i groził ŚMIERCIĄ!"