Związek Beaty Tadli i Jarosława Kreta rozwija się w imponującym tempie. Zaledwie kilka tygodni po pierwszej randce lubiący szczere wywiady pogodynek wprowadził się do apartamentu swojej nowej ukochanej i za pośrednictwem mediów poinformował matkę swojego 3-letniego synka, żeby nie liczyła na jego powrót, bo nigdy jej nie kochał... Beata ma oczywiście nadzieję, że jej nigdy tak nie potraktuje. Zobacz: Kret o matce swojego syna: "NIE KOCHAŁEM JEJ!"
Możemy się tylko domyślać, jak poczuła się Małgorzata Kosturkiewicz po przeczytaniu czegoś takiego. Na szczęście Beacie najwyraźniej nie przeszkadza skomplikowana sytuacja rodzinna ukochanego, zwłaszcza, że jej także nie należy do prostych. Jak odkrył niedawno jeden z tabloidów, dziennikarka nadal jest formalnie żoną Radosława Kietlińskiego. Kret natomiast oświadczył się jej... w Vivie. Zobacz: "Ożenię się z Beatą!"
Dla uczczenia swoich zaręczyn Tadla i Kret postanowili wybrać się razem na Kretę.
_**Chcą, by ich pierwszy wyjazd za granicę był naprawdę wyjątkowy**_ - mówi w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie znajoma pary. Ma być nie tylko wypoczynkiem, ale i symbolem i dobrą wróżbą na dalsze życie. Jarek obiecał sobie, że wróci kiedyś na Kretę z kobietą swojego życia. I na ten moment czekał aż 30 lat. Niedługo wreszcie dotrzyma daną sobie obietnicę. Dla Beaty jest gotów odłożyć własne plany i ambicje. Jej dobro jest dla niego na pierwszym miejscu.
Nie wątpimy. Miejmy nadzieję, że kocha ją tak mocno i szczerze jak swoje byłe kobiety.
Zobacz też: Tadla: "Czekaliśmy na siebie CAŁE ŻYCIE!"