W dziewiątym odcinku piątej edycji show Must be the music widzowie wybrali kolejnych finalistów. W poprzednim odcinku do kolejnego etapu programu przeszedł zespół Megitza, a także duet Piotr Szumlas i Jakub Zaborski. Zobacz: Łozo: "Proszę nasz naród by głosował!"
Jako pierwsi na scenie pojawili się muzycy z zespołu Propaganda East Collectiva, którzy zostali pochwaleni przez sędziów i otrzymali cztery razy "tak". Kolejny uczestnik również otrzymał same pozytywne opinie, ale także usłyszał, że na karierę jest dużo za wcześnie. 12-letni Hubert Bąk dowiedział się od Elżbiety Zapendowskiej, że jest "bardzo zdolnym, młodym człowiekiem".
Masz mega talent. To bez dwóch zdań. Nie zwariuj i będzie wszystko dobrze – powiedział Adam Sztaba.
Przed widzami zagrał wczoraj także zespół bratanka Sebastiana Karpiela Bułecki. Future Folk, którego wokalista jest Stanisław Karpiel-Bułecka zdecydowanie marzy o powtórzeniu sukcesu swojego wujka. Jurorom podobał się także występ grupy Sayes i Materia, a także wokalistki Natalii Pikuły. Zupełnie inne emocje wywołały wokalne popisy Łukasza Rysia z Lublina. "Raper" dostał cztery razy "nie" i Kora Jackowska tak podsumowała jego występ:
Pan nie umie śpiewać. Nierówno. Nie jest pan śpiewakiem. Każdy rodzaj muzyki musi być muzyczny, nawet rap. Trzeba popracować.
Negatywne opinie zebrały również Susanna i Aleksandra. Ostatecznie głosami widzów do finału weszła grupa Materia i Natalia Pikuła.