O Robercie Kubicy z pewnością nie można powiedzieć, że łatwo się zniechęca. Po wypadku w Ronde di Andora 2 lata temu, po którym groziła mu amputacja zmiażdżonej dłoni, odzyskał w niej niemal stuprocentową sprawność, jednak w sprawie jego powrotu do Formuły 1 nie zapadły jeszcze żadne wiążące decyzje. W międzyczasie kierowca realizuje swoją pasję w rajdach. Tu też nie idzie mu łatwo. Miesiąc temu Rajd Wysp Kanaryjskich zakończył na barierce, za którą była przepaść. Na szczęście konstrukcja wytrzymała ciężar samochodu i nikomu nic się nie stało. Zobacz: Kubica znów uderzył w barierkę!
W weekend podczas Rajdu Azorów auto prowadzone przez Kubicę odbiło się od skarpy i dachowało. Kierowca i jego pilot, Maciej Baran, zdołali się wyczołgać o własnych siłach, mimo zakleszczonych drzwi od strony pasażera.
Auto po dachowaniu stanęło znów na koła, więc po krótkiej naradzie załoga zdecydowała się kontynuować rajd. Ostatecznie ukończyli go na szóstym miejscu ze stratą 4 minut do lidera.
To był bardzo trudny rajd - przyznał na mecie Kubica. Dopiero drugi raz jechaliśmy w imprezie szutrowej, a tutejsze odcinki są niezwykle zdradliwe. Dla nas najważniejsze jest w tej chwili zdobywanie doświadczeń, dlatego też każdy kolejny rajd będę traktował w taki właśnie sposób.
Miejmy nadzieję, że tym razem dopisze mu szczęście.