Marcin Meller, jak wielu lubiących się popisać Internatutów, regularnie zamieszcza profilu jego zdaniem głębokie i mądre wpisy. W jednym z ostatnich były redaktor naczelny Playboya podzielił się z "fanami" życiową refleksją na temat mężczyzny przywożącego mu jedzenie do domu. Jego zdaniem wykonując taką "durną pracę" jest "w ciemnej dupie", ale - co Marcin docenia - stara się jakoś zachować godność.
Czasem kiedy zamawiam jedzenie, przyjeżdża starszy pan. Zawsze w marynarce i pod krawatem - pisze Meller. Nie wiem jaką pracę stracił, co mu się posypało w życiu, że rozwozi żarcie, ale ta marynarka i krawat w tej durnej pracy są niesamowicie mocnym znakiem godności. Bo wszyscy łakniemy szacunku. A ten pan potrafi go zaskarbić nawet w ciemnej dupie.
Czytelnikom jego profilu niespecjalnie spodobało się określenie "durna praca". W końcu gdyby nikt jej nie wykonywał, Meller nie mógłby zamawiać sobie jedzenia przez Internet. Czy jego nieco nadęte felietony w piśmie Tomasza Lisa naprawdę stawiają go o tyle wyżej od tego człowieka?
Pod wpisem Mellera pojawiło się sporo krytycznych komentarzy. Oto kilka pierwszych z brzegu:
Strasznie protekcjonalny ten wpis, a może ten pan wcale nie uważa, że mu się życie posypało? Skąd taki wniosek? Może to jest najbardziej sensowne przywozić ludziom dobre jedzenie do domu?
Co durnego i niegodnego jest w roznoszeniu żarcia?
Gdyby nie ta durna praca nie miałbyś co jeść bo tylko zamawiać umiesz.
Przypomnijmy, że świetnie ustawiony Marcin Meller nie wiedział też, że ludzi w Polsce nie stać na oryginalne płyty i filmy, bo zarabiają na przykład 1800 złotych miesięcznie. Czyli tyle, ile on wydaje na marynarkę.