Ewa Farna długo zaklinała rzeczywistość po swoim pomaturalnym wypadku spowodowanym po pijaku. Mimo że policjanci, którzy byli na miejscu zdarzenia, stwierdzili, że piosenkarka miała promil alkoholu w wydychanym powietrzu, ta przekonywała, że była jedynie "zmęczona", a media "moralizują".
Pijana gwiazda, która wypiła 4 drinki, twierdzi, że wydawało jej się, że jest trzeźwa. Wylądowała jednak na drzewie, a jej samochód nadawał się do kasacji. Farna postanowiła teraz zawalczyć o wizerunek. Gościła w programie Agaty Młynarskiej, Jaka ona jest, w którym opowiedziała o tamtych wydarzeniach ze łzami w oczach. Żali się, że media nie cieszyły się, że zdała maturę (!), tylko pisały, że rozbiła samochód po pijaku:
Byłam osobą, która wszystkich wozi, nie pije. Uwielbiałam jeździć autem, miałam trasy Warszawa-Praga-Wiedeń-Alpy. Przez te 9 miesięcy, przez które miałam papiery, jeździłam sporo. Powiedzieliśmy sobie ze znajomymi, że jak zdamy tę maturę, to pójdziemy na tego drinka. I poszliśmy na drinka. Mi się to wydarzyło w momencie, kiedy kompletnie się nie spodziewałam. Cieszyłam się, że media będą pisać, że Farna zdała maturę. Choć jedzie dwa życia na raz, to może napiszą coś pozytywnego. Nie napisano nic. Napisano tylko, że się schlałam, leżałam pod stołem i wsiadłam w auto. Pomogła mi wiara i rodzice, którzy nie komentowali niczego i powiedzieli, że mnie kochają. Bardzo to przeżywali.
Farna narzeka też, że popularność sprawiła, że ludzie na studiach się jej boją:
Popularność zabrała mi anonimowość. Zabrała mi możliwość wybryków piątkowych z koleżankami na kawie. Wygłupy, beztroskie dzieciństwo - żali się. Ludzie podchodzą do mnie i myślą, że znają mnie z gazet. To mnie troszkę martwi. Trudno poznać nowe osoby. To nie jest fajne być od 12 roku życia popularnym. To jest na minus. Ludzie na studiach się mnie chyba boją.