Wczoraj w sądzie w Los Angeles rozpoczął się kolejny proces związany ze śmiercią Michaela Jacksona. Tym razem rodzina zmarłego w 2009 roku gwiazdora pozwała promotora ostatniej trasy koncertowej, do której ostatecznie nie doszło. Firma AEG zatrudniła bowiem Conrada Murraya, który został skazany za zaniedbania prowadzące do śmierci Jacksona. Teraz babcia Katherine i dzieci Jacko, Prince Michel I, Paris i Blanket domagają się łącznie 40 miliardów dolarów, czyli około 120 miliardów złotych (!) odszkodowania. Zobacz: Dzieci Jacksona POZYWAJĄ! Chcą 120 MILIARDÓW!
Wraz z rozpoczęciem procesu wzmogły się również kontrowersje związane z chciwym i przedsiębiorczym rodzeństwem Michaela. Prawnik firmy AEG wnioskował o zakaz wstępu na salę sądową dla LaToyi, Jermaine'a, Janet, Jackie, Marlona i Rebbie Jacksonów. Jak argumentował, "ich obecność podczas procesu to stwarzanie niepotrzebnego niebezpieczeństwa". Sąd przychylił się do jego prośby. Mimo wszystko jednak prawie wszyscy pojawią się ostatecznie na sali sądowej - w charakterze świadków.
Przypomnijmy, że to właśnie rodzeństwo Jacksona - z wyjątkiem LaToyi - walcząc o kontrolę nad fortuną po bracie porwało w ubiegłym roku babcię Katherine. Wywieźli ją "na wakacje" do luksusowego hotelu, w którym odcięto jej dostęp do telefonu i internetu. Wnuki, które pozostają pod prawną opieką matki Michaela oraz ich kuzyn, Trent Jackson, zgłosili jej zaginięcie. W tym czasie w dawnym domu Michaela zjawiło się jego rodzeństwo, które pod wodzą Janet chciało przejąć willę i wyrzucić z niej dzieci... Zobacz: Janet do Paris: "ROZPUSZCZONA MAŁA DZIWKA!"
Proces, który rozpoczął się wczoraj, potrwa co najmniej kilka miesięcy.