Nareszcie zakończył się trwający kilka miesięcy koszmar Marty Wiśniewskiej. Jej małżeństwo z Michałem Wiśniewskim było fikcją. Teraz, kiedy zostało oficjalnie zakończone, Marta odzyskała spokój. Mimo, że proces trwał krótko, był dla niej, jak nietrudno się domyślić, wielkim stresem. Super Express donosi o tym, jak piosenkarka czuje się bezpośrednio po rozprawie.
Po wyjściu z sądu była roztrzęsiona, nie mogła opanować drżenia rąk - powiedziała gazecie osoba z kręgu znajomych Mandaryny.
Miesięcznie Wiśniewski będzie płacić jej 5 tysięcy złotych alimentów. To ją częściowo satysfakcjonuje – powinno starczyć na pokrycie rachunków. Oczywiście, Marta nie zamierza zrezygnować z kariery, ale stawia dzieci na pierwszym miejscu. Jak mówi:
Kariera nie jest priorytetem. Najważniejsze jest dobro dzieci. Zamierzam spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Koncertować będę tylko w weekendy.
Michał obawia się, że teraz, kiedy sąd przyznał Marcie opiekę nad dziećmi, może ona utrudnić mu kontakty z nimi. Marta obiecuje jednak:
Jeśli Michał będzie w porządku, to nie będzie miał problemów.