Za nami dziewiąty odcinek piątej edycji Must be the music, w którym uczestnicy walczyli o wejście do finału. Sędziowie stawiali na różne zespoły, ale decyzją widzów do kolejnego etapu przeszli Ego Trip oraz Czarno to widzę.
Jako pierwszy na scenie stanęli górale z okolic Limanowej, czyli grupa Roy. Zespół dostał mieszane oceny od sędziów. Zdaniem Łoza ich występ zdecydowanie nie nadawał się na finał show. Kolejni zaśpiewał duet Czarno to widzę, którzy otrzymali owacje na stojąco, zaś Kora powiedziała:
Przefajnie zaśpiewane, przefajnie zagrane, jak w bajce. Cudnie, daliście mi odpłynąć.
Jurorzy podzielili się w ocenach występu grupy Pawkin, która otrzymała dwa razy "tak" oraz dwa razy "nie". Ponownie sędziowie uznali, że to nie jest muzyka, która powinna znaleźć się w finale. Natomiast same pochwały usłyszeli członkowie grupy Naaman oraz One. Podobnie występ Fairytaleshow i Bubliczek wzbudził sporo entuzjazmu w Zapendowskiej, Sztabie, Jackowskiej i liderze Afromental. Najwięcej jednak emocji wzbudził zespół Ego Trip, którego występ podsumował Adam:
Podobaliście się mi bardziej niż na castingu. Teraz to wy jesteście faworytami, jedyne do czego się przyczepię to zwrotki nieco do przodu.