Wybudowanie w Polsce stadionów o wysokim standardzie na Euro 2012 miało się zwrócić dzięki koncertom gwiazd muzyki i innym tego typu imprezom. Obiekty miały nawet zacząć na siebie zarabiać. Niestety, już dziś wiele wskazuje na to, że większość z nich generować będzie straty. I to wielomilionowe.
W swoim najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli wskazuje, że Ministerstwo Sportu "wykazało się niegospodarnością", dofinansowując zeszłoroczny koncert Madonny na Stadionie Narodowym w Warszawie kwotą... 6 milionów złotych! "Inwestycja" miała się zwrócić, ostatecznie jednak zakończyło się startą wysokości niemal 5 milionów. Występ amerykańskiej gwiazdy pop w stolicy oglądało ponad 30 tysięcy ludzi, nie przyniosło to jednak oczekiwanych zysków.
Problemem okazał się przede wszystkim... brak sponsora. Narodowe Centrum Sportu nie znalazło bowiem chętnych do reklamowania się w ramach imprezy. Koncert miał przynieść 200 tysięcy złotych, ostatecznie zamknął się jednak w kwocie 4,8 miliona złotych - na minusie.
Pomysł był dobry. Na tym koncercie można było zarobić. Dlaczego się nie udało - nie wiem. Kierowałem NCS tylko do lutego 2012. Sprzedażą imprezy zajmował się już mój następca, Robert Wojtaś - tłumaczy w rozmowie z Gazetą Wyborczą Rafał Kapler, który podpisywał umowę z agencją organizującą występ Madonny. Jego następca twierdzi oczywiście, że winny jest poprzednik...
Pieniądze na koncert dostałem w ramach budżetu promocyjnego. Rolę promocyjną impreza spełniła doskonale. Stadion nie znikał z mediów, ekipa Madonny mówiła nam, że Narodowy jest lepszy od Stade de France, najlepszego obiektu w tej branży - tłumaczy się Wojtaś.
Przypomnijmy, że najtańszy bilet na zeszłoroczny koncert Madonny kosztował 140 złotych.